czwartek, 31 stycznia 2013

Kilka luźnych przemyśleń na temat bycia w formie

Nie da się ukryć, że wygląd zewnętrzny jest istotną częścią naszego życia. Mówcie co chcecie, ale to właśnie na wygląd zewnętrzny wszyscy zwracamy uwagę w pierwszym momencie gdy kogoś poznamy. Nie zgadzacie się ze mną??? A ile razy pomyśleliście o kimś "menel" tylko dlatego, że wyglądał w jakiś określony sposób???

Skoro już udało nam się dojść do porozumienia w kwestii tego jak istotnym czynnikiem jest wygląd przejdźmy do kolejnego "punktu" :-)


Wygląd vs. Cele i Marzenia.
Jako, że z wykształcenia jestem Instruktorem Kulturystyki treningi i dieta stanowią istotną część mojego życia. I nie tylko dlatego, że Trener Personalny to mój zwód ale dlatego, że szeroko rozumiany fitness to przede wszystkim moja pasja. Nie oznacza to jednak, że jest to jedyna rzecz którą chce robić w życiu. Mam o wiele wyższe ambicje, tak zawodowe, jak osobiste.

Jestem głęboko przekonany o tym, że każdy człowiek dociera do takiego punktu w swoim życiu gdy podrywanie lasek, imprezowanie i bycie w plażowej formie zaczyna ustępować miejsca trosce o rodzinę i ukochaną osobę oraz o bliskich znajomych, chęci osiągnięcia czegoś w życiu zawodowym, czy realizacji bardziej wyrafinowanych marzeń niż zaliczenie jakiejś panienki.
Oczywiście prowadzi to nieuchronnie do tego, że mamy coraz mniej czasu i musimy wybrać co jest dla nas ważniejsze.

"Poddanie się nie wchodzi rachubę"
Załóżmy, że minęło kilka lat od kiedy hipotetyczny pan Janusz podjął życiową decyzję, że skupi się na swojej rodzinie i karierze zawodowej. Udało mu się osiągnąć na tyle dobry poziom życia, że postanawia z takich czy innych powodów zadbać również o formę.

No to zaczyna się szukanie diety cud w Internecie. I co? Oczywiście Janusz zaczyna jeść 5 posiłków dziennie. Musi je ze sobą nosić przygotowywać i dokładnie ważyć. Nie wolno mu pić soków i jeść ziemniaków, białego pieczywa, białego ryżu i wielu innych rzeczy. Dodatkowo używa 4 albo nie wiadomo ilu suplementów diety, które musi brać o dokładnie określonych porach bo inaczej nie będą działać...
Mija miesiąc i Janusz nie wytrzymuje... Wraca do dawnych nawyków żywieniowych i przestaje ćwiczyć.

ALE NIE!!! Nie ma, że boli! Jak nie samemu to z pomocą trenera!!! Szybki telefon kończy się nawiązaniem współpracy z trenerem. I JEBZ!!! Znowu to samo... 5 posiłków, 3 różne suplementy i 150 reguł i zasad oraz lista pokarmów zakazanych...

Do czego zmierzam:
Nie wiem jak Wy, ale ja nie widzę ani odrobiny sensu w byciu w formie i utrzymywaniu diety jeśli moje życie osobiste lub zawodowe miałoby na tym cierpieć... Znam dosłownie dziesiątki osób utrzymujących "klasyczną" kulturystyczną dietę, ba! Sam kiedyś byłem na takiej diecie. Owszem nie mogę powiedzieć, że nie działała, ale była BARDZO daleka od racjonalnego toku myślenia...

Oto krótka lista problemów jakie powodowała:
  • Problemy z koncentracją na ważnych zadaniach - cały czas jesteśmy rozproszeni myśleniem o tym, że trener powiedział, że trzeba niedługo coś zjeść i nastraszył nas, że inaczej zmarnujemy pieniądze wydane na współpracę z nim.
  • Absolutny brak czasu na produktywną pracę i naukę - ledwo skończymy jeść i zaczniemy coś robić, a już musimy to przerywać "bo posiłek".
  • Konieczność noszenia ze sobą dużej (40x30x35cm) torby termicznej na jedzenie na całą resztę dnia.
  • Narażenie się na śmieszność przy próbie wyjaśnienia po co nam ta torba...
  • Wykluczenie z życia socjalnego "bo dieta"
  • Samoistnie indukuje problemy z jej utrzymaniem - lista pokarmów zakazanych, na które mamy coraz większą ochotę im dłużej jesteśmy na diecie.
  • Obrzydzenie i wstręt do jedzenia - uwierzcie mi na słowo, że na myśl o posiłku na takiej diecie robi się słabo bo NON STOP się coś je i ma się już psychicznie dość. 
  • Zaburzenia hormonalne!!! Upośledza funkcję 2 hormonów (Greliny i Leptyny) odpowiadających za regulację uczucia głodu i apetytu. 
  • Stres związany z listą 150 zasad, których musimy przestrzegać np. "jedz 1,5h przed treningiem bo dzięki temu trening będzie lepszy". Efekt: "Cholera zjadłem 2h temu!!! Teraz muszę znów zjeść i czekać 1,5h na trening, a na to nie mam już dziś czasu...  Walić to nie idę dziś na siłownię..." 
Kolejne problemy mógłbym wyliczać w nieskończoność.  Pytam więc ponownie: jaki to ma sens??? Czy naprawdę warto poświęcić życie osobiste i zawodowe tylko po to by być w dobrej formie???
Jasne, znajdą się osoby, które powiedzą, że warto - kulturyści, dla których bycie jak największym i wygrywanie konkursów stanowi jedyny sens życia.

WSZYSCY SIĘ MYLICIE!!!
Swojego czasu dość brutalnie zderzyłem się z rzeczywistością i z dorosłością (oczywiście bylem wtedy na diecie złożonej z 7 posiłków). Nie zamierzałem jednak musieć wybierać między życiem zawodowym i osobistym, a sportem który jest dla mnie czymś więcej niż sposobem na wyglądanie równie dobrze nago co w garniturze...
Żeby było śmieszniej w czasie gdy rzeczywistość mnie dopadła byłem w trakcie kursu Instruktora Kulturystyki, na którym po raz kolejny wmawiano wszystkim, że taka a nie inna dieta to jedyna droga do celu.

Jeśli czytaliście zakładkę "O mnie" to wiecie, że wiedzę zdobywałem przede wszystkim samodzielnie, a kurs miał być (i był) jedynie formalnością. To nastawienie przetrwało w mojej psychice i nie zaprzestałem poszukiwania innej metody prowadzenia diety, niż ta którą proponują trenerzy i dietetycy.
Na dzień dzisiejszy biorę pełną odpowiedzialność za te słowa: "WSZYSCY SIĘ MYLICIE - utrzymanie diety i dobrej formy jest proste jak konstrukcja cepa i wymaga poświęcenia około godziny czasu w ciągu całego dnia." Nie wiem czemu do dziś wszyscy dietetycy kombinują jak koń pod górkę... Tym bardziej, że istnieją w 100% rzetelne badania, które obaliły 149 z 150 dotychczas popularyzowanych zasad prowadzenia diety.

Za przykład niech posłuży popularny sposób tłumaczenia czemu należy jeść często a mało, czyli "jedzenie częstych posiłków podnosi metabolizm dzięki czemu spalimy więcej tkanki tłuszczowej" 
Tak się składa, że już w 1997r. przeprowadzono badanie na ten temat, a każde następne badanie tylko potwierdza rezultaty. Kliknij tutaj by przeczytać przegląd badania. Ze swojej strony powiem tylko tyle, że częstotliwość spożywania posiłków nie wpływa na metabolizm, a takie tłumaczenie to dowód niewiedzy osoby, która wypowiada te słowa...

Podsumujmy ten wpis złożony z chaotycznych przemyśleń.
W naszym pięknym kraju żyje około 38 milionów osób. Założę się, że odsetek osób, których życie jest tak nieciekawe, lub świadomie podejmujących wybór o tym by skupić się jedynie na byciu dużym i wygrywaniu konkursów nie przekracza 1%. Pozostała część społeczeństwa to osoby, które mają już rodzinę, pasję, hobby, życie zawodowe a na odchudzanie lub budowanie masy mięśniowej decydują się ze względów zdrowotnych albo żeby czuć się dobrze we własnym ciele.   
Innymi słowy: 99% społeczeństwa traktuje zdobywanie wymarzonej sylwetki greckiego boga jako dodatek do już posiadanego życia, a nie jego jedyny i fundamentalny sens.

Mając to na uwadze przestaje mnie dziwić, że większość społeczeństwa ma problemy z utrzymaniem prawidłowej wagi ciała oraz sprawności fizycznej umożliwiającej swobodne poruszanie się po schodach. Sprawy miałyby się jednak zupełnie inaczej gdyby społeczeństwo miało dostęp do rzetelnej wiedzy, dzięki której utrzymanie dobrego wyglądu i zdrowia aż do późnej starości nie jest problemem.

1 komentarz: