poniedziałek, 11 lutego 2013

Pizza Hut i odchudzanie???

Odchudzasz się? Po co, przecież wyglądasz dobrze... Chcesz powiedzieć, że startujesz w zawodach? No to przecież nie możesz jeść takich rzeczy! Sam mówiłeś, że od 4 lat przygotowujesz się do tego konkursu i że to dla Ciebie ważne. Jesteś hipokrytą, wiesz? Gdyby ci zależało nie jadłbyś pizzy... Z takim podejściem nigdy ci się nie uda... Jak to skąd wiem? Ja dopiero jak przestałam jeść słodkie, ziemniaki, chleb i pić soki to schudłam...!!!

Pffff, no to patrz i ucz się jak się to robi w prawidłowy i przyjemny sposób...


Jeśli po przeczytaniu wstępu miałaś/łeś nadzieję na to, że opiszę jak wpasować fast food'a w dietę to niestety Cię rozczaruję. Mała pizza w Pizza Hut ma 96 gramów tłuszczu (jeśli wierzyć temu co napisali na stronie Internetowej), więc sami widzicie, że nie da się tego zrobić...

Nie taki wilk straszny jak go malują...
Z jakiegoś powodu wszyscy wpadają w panikę na myśl o jednym czy nawet 2 dniach nie przestrzegania diety w trakcie odchudzania. Jeśli chodzi o mnie to jakoś specjalnie się tym nie przejmuję. Jakby tego było mało, że wcale nie przytyłem w ciągu tych 2 dni to do tego o wiele lepiej się czuję - jestem zaspokojony psychicznie. :-D
Takie coś ma nawet swoją nazwę... CHEAT DAY...  czyli dzień, w którym celowo i świadomie nie przestrzegamy naszej diety i możemy się zresetować. W woli jasności: nie mam na myśli upicia się do nieprzytomności. Chodzi raczej o zaspokojenie naszych potrzeb i to nawet tych najbardziej dziwacznych co pozwoli przez kolejny tydzień lub 10 dni zachować zimną krew i nie oszukiwać diety.

Kilka logicznych uwag dla rozwiania wątpliwości.
No dobra, na bank znajdą się tacy co powiedzą coś w stylu "albo się odchudzasz albo nie, zdecyduj się wreszcie czy chcesz osiągnąć cele jakie sobie stawiasz, czy jesteś takim mięczakiem, że nie umiesz nawet zapanować nad tym co wkładasz do ust".  Mój kontrargument jest następujący: mniej niż 1% społeczeństwa za podstawowy cel życia stawia sobie dojście do formy - większość ludzi traktuje to jedynie jako dodatek do już posiadanego życia osobistego i zawodowego. Mając to na uwadze nie możemy od takiej osoby oczekiwać, żeby zachowywała się jak zawodowy kulturysta w trakcie przygotowań do zawodów i ze stoickim spokojem odmawiała sobie wszystkich małych przyjemności życia takich jak czekolada...

"No dobra, ale to nie zmienia faktu, że oszukując dietę się nie schudnie..."  HA!!! No i znów błąd w myśleniu... :-)  Odchudzanie to prosta matematyka. - bilans kalorii zjadanych do spalanych. Jeśli przez 10 dni przestrzegamy diety i chudniemy np. 1,5kg, a potem robimy sobie cheat day i tyjemy jakieś 0,5kg to w ogólnym rozrachunku w te 10 dni schudliśmy 1kg, czyli ta odrobina przyjemności jedynie nas spowolni w osiągnięciu celu...
Osobiście nie widzę nic złego w daniu sobie o nawet 2 miesiące więcej czasu na dojście do formy w zamian za możliwość odwiedzenia Mc Donald's raz na 2 lub 3 tygodnie... :-)

Dodatkowe korzyści z oszukiwania diety???
No i tu pewnie was zaskoczę... W rzeczywistości zrobienie sobie raz na jakiś czas dnia bez diety ma wiele zalet.
  • Pozwala zachować metabolizm na wyższym poziomie.
  • Pozwala "zresetować" psychikę i wytrwać na diecie aż do osiągnięcia celu.
  • Odnawia zapasy glikogenu w organizmie.
  • Pozwala nie wyjść na świra jedzącego tylko płatki owsiane i kurczaka z ryżem.
  • Planując wyjścia ze znajomymi na "dzień bez diety" możemy bez stresu odwiedzić dowolną knajpę.
Mógłbym wymyślać dalej, ale sami jesteście w stanie się logicznie zastanowić i dostrzec zalety zaplanowanego oszukiwania diety...
 
- "Bredzisz Kopczyński!!! Nie znasz się i tyle!!! Glikogen można uzupełnić jedząc to co na diecie, ale więcej i w kontrolowany sposób..."
- Sam bredzisz Milordzie ;-)  mylisz "refeed day" z "cheat day."

 Otóż Refeed day to dziań na diecie, ale służący uzupełnieniu glikogenu i nakręceniu metabolizmu z pominięciem zaspokojenia psychiki i odstresowania się. Jest równie potężnym narzędziem w arsenale dietetycznej broni, ale ja tu zmierzam do czego innego...

Wszyscy jesteśmy tylko i aż ludźmi. "TYLKO" dlatego, że każdy człowiek może mieć chwilę słabości czy zwątpienia w której pomyśli "walić dietę, idę się nażreć jak świnia" i "AŻ" dlatego, że mamy wyższe aspiracje niż być koksem z osiedlowej siłowni, mamy też życie osobiste i znajomych...

Nigdy nie pozwólcie aby siłownia i dieta przejęły kontrolę nad waszym życiem. 
Koniec końców po co idziesz na siłownię? Żeby zbudować imponujące mięśnie którymi pochwalisz się kolegom z siłowni??? Pffff  jasne, że nie - chodzi o dziewczyny :-P  (to czy one zwracają na to uwagę to osobna sprawa, którą w tej chwili pominę). Myk natomiast jest taki, że żeby mieć szansę poszpanować swoimi mięśniami najpierw trzeba wyjść z siłowni i poznać jakieś laski...

Zasady i reguły oszukiwania diety.
Jeśli właśnie wpadliście na genialny pomysł, żeby trzymać dietę tak jak dotąd i w dniu słabości po prostu machnąć ręką i sobie poszaleć to od razu sprowadzę was na ziemię - w ten sposób faktycznie nie uda się wam schudnąć, ani budować beztłuszczowej masy... Czemu?
Bo to co zazwyczaj ma miejsce to powtarzanie się dni bez diety po kilka razy w tygodniu i ogólne psychiczne przyzwolenie na beztroskie podjadanie.

Cheat day musi być zaplanowany. Powinien być wpisany w kalendarz albo chociaż przypisany do jakiegoś dnia tygodnia. W ten sposób będzie nagrodą za wytrwanie kolejnych 6 dni na diecie. Dodatkowo jego wpływ na dietę będzie łatwy do oszacowania i będzie można to uwzględnić przy wytyczaniu sobie dnia, w którym wasze odchudzanie ma się zakończyć sukcesem.

Jeśli chodzi o mnie to cheat day robię sobie co 3kg utraconej masy. W praktyce wygląda to tak, że czasem mijają 3 a czasem 4 tygodnie, ale za to motywuje mnie to do nie szwendania się po siłowni bez celu.
Oczywiście nie każdy ma tak silną wolę by wytrwać miesiąc bez podjadania nawet malutkiego kawałka czekolady. Jeśli wam sprawia to problem zaplanujcie sobie taki dziań bez diety raz na 7 dni a po jakimś czasie podnieście poprzeczkę i planujcie go raz na 8, 9, 10, (...), 30 dni. Krok po kroku rozwijajcie swoją silną wolę...

 Szczerze ucieszę się jeśli ten wpis sprawi, że chociaż jedna osoba przestanie bać się myśli o przejściu na dietę. Nie ważne czy strach jest wywołany świadomością o nieumiejętności odmówienia sobie niektórych rzeczy, czy bujnym życiem socjalnym, którego nie chcemy niszczyć. Cheat day jest skutecznym sposobem na wyeliminowanie strachu i osiągnięcie tego co tak długo odwlekaliście - sylwetki greckiego boga...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz